Dla rozgrzewki, opinia Wielkiego Polaka o naszym kraju:
VIDEO
Sprawa wygląda tak.
Obrót towarów i usług między przedsiębiorcami (a też, nierzadko, sprzedaż towarów/usług przez przedsiębiorców ich klientom będącym zwykłymi osobami fizycznymi) odbywa się za pomocą faktur. Jako firma A sprzedaję np firmie B moje usługi, powiedzmy, wykopanie rowu. Wystawiam fakturę: “tytułem kopania rowu przez 120 godzin należy się 30zł/h, łącznie 3600zł plus podatek VAT. Zapłać pan w terminie do końca listopada na konto bankowe takie a takie”. Wysyłam tą fakturę firmie B, na jej podstawie dostaję przelew.
Faktury są też źródłem informacji o należnym urzędowi skarbowemu podatku VAT, który płacę, jako przedsiębiorca. Upraszczając: co miesiąc zbieram sumaryczny VAT z wszystkich faktur, które wystawiłem, odejmuję od tej sumy VAT z wszystkich faktur, które otrzymałem, wynikła kwota należy się Ministerstwu Finansów (z tego miejsca pozdrawiam p. Kościńskiego xd).
No i ok, powiedzmy że im się ten podatek należy, ale żeby wiedzieli, ile im się należy, to ja to muszę zadeklarować.
Do roku 2016 wyglądało to tak, że co miesiąc albo kwartał wysyłałem do skarbówki odpowiedni formularz, na którym widniało: w tym okresie naliczyłem podatku X zł, odliczyłem Y zł i należy się Wam Z zł (X-Y). Deklaracja taka stanowi podstawę do wystawienia tytułu wykonawczego i działań komorniczych, jak bym się ociągał z zapłatą.
Od roku 2016 polski rząd nasz kochany wymyślił, że żeby “uszczelnić system” i zmniejszyć skalę wyłudzeń VATu, wprowadza JPK - “jednolity plik kontrolny”. Na początku wyglądało to tak, że co miesiąc każdy przedsiębiorca wysyłał (elektronicznie) raport na temat wszystkich faktur, które wystawił i przyjął - z danymi kontrahenta widniejącymi na każdej fakturze, numerem faktury i sumaryczną, widniejącą na tej fakturze kwotą.
Od października 2020 r. sytuacja się zaogniła. Od teraz przedsiębiorcy wysyłają raport JPK_V7M/JPK_V7K, zawierający pełne dane z każdej faktury. Oprócz tego, co wcześniej było w JPK, dochodzi więc wyszczegółowienie każdej pozycji na fakturze - opis, kwota itd.
W zasadzie więc w tej chwili, z pewnym (sporym*) uproszczeniem można powiedzieć, że Ministerstwo Finansów będzie posiadało wiedzę na temat większości, przynajmniej tych istotnych, operacji gospodarczych w kraju (oraz operacji między przedsiębiorcami zarejestrowanymi w Polsce z ich zagranicznymi kontrahentami).
obowiązkowi raportowemu, który opisałem, nie podlega np sprzedaż na paragony, chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas weszły w ruch kasy fiskalne które automatycznie raportują do MinFin
Tak sobie dzisiaj pomyślałem - gdzie my żyjemy i pracujemy? Gdzie jest granica obowiązków, które rząd jest w stanie narzucić przedsiębiorcom? I nie chodzi mi tutaj o koszty tych dodatkowych regulacji, bo w erze zautomatyzowanej księgowości nie są one duże - ot, dodatkowa funkcja w programie księgowym. Sprawa rozbija się raczej o to, jaki ogrom informacji, które stanowią przecież tajemnicę handlową, będzie teraz posiadało ministerstwo.
Faszyzm. Faszyzm wchodzi cały na biało. Nie należało się jednak chyba niczego innego spodziewać po miłościwie nam rządzącej formacji, która takie faszystowskie zapędy wykazuje na wielu polach: a to zabronią kobietom aborcji, a to rozkręcą rządową telewizję z przekazem rodem z PRLu, a to bezprawnie, niezgodnie z konstytucją zmuszą ludzi do noszenia maseczek (nie jestem temu przeciwny na gruncie zasadności ich noszenia, ale ze względu na bezprawie), a to Trybunał Konstytucyjny rozpierdolą.
Słyszałem, że w innych krajach jest inaczej z tym raportowaniem podatków. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tym temacie zza granicy, chętnie przeczytam. No i ogólnie zapraszam do dyskusji: w jakim stopniu w Polsce wprowadzany jest faszyzm i dlaczego w dużym 😉