Rozwiany Fajnie jak nasza “druga połówka” czasem zadzwoni zapytać gdzie jesteśmy co robimy czy nic nam się nie stało bo zazwyczaj o danej porze byliśmy już w domu.
Kiedy odbieramy to jako troskę?
A kiedy Waszym zdaniem jest to już kontrolowanie drugiej osoby?
Trudno mi powiedzieć.
Gdy byłem w związku, partnerki WYMAGAŁY ode mnie kontaktowania się niemal co godzinę albo w jakichś mega regularnych odstępnach, inaczej WYRAŻAŁY NIEZADOWOLENIE “nie szanujesz mnie, brak kontaktu (co kilka godzin) to nie miłość” - nawet nie mieszkaliśmy wtedy razem.
Mam złe doświadczenia - wiecznego stresu, bo pozwalałem na takie emocje.
Z czego to wynikało, ja to sobie tłumaczę tak: generalnie kobieta czuje się niepewnie jeśli mężczyzny nie ma w natychmiastowym zasięgu. Wtedy traci psychiczny grunt pod nogami i wpada w panikę (no tak to widzę) - i potrzebuje natychmiast stłumić ten strach upewniając się, że mężczyzna jest i jej ten lęk ukoi - jak plaster.
A jak już się dowie że partner jest na te emocje podatny, to zaczyna to wykorzystywać jako prosty środek kontroli i sterowania zachowaniem “ukochanego”.
Nie bierzcie z moich obserwacji ani przykładu ani w ogóle ich nie traktujcie jako miarodajne. Moje związki były typowo “najs-gajowe” i “nie chciałem ranić ukochanych”, więc mogły mnie szantażować w każdy możliwy sposób.