Korzystając z okazji, że mam chwilę wolną postanowilam się z Wami podzielić moimi przemyśleniami i radami jeśli chodzi o sprawy sądowe. Oby nikt z Was nie musiał się za to zabierać, ale każdego to spotkać może.
Zacznijmy od najważniejszego zagadnienia jakim jest długość postępowań. Wiele ludzi psioczy na sądy, że to sądy przeciągają sprawy żeby ugrac więcej kasy dla siebie… Rzeczywiście jednak najwięcej kasy do ugrania mają pełnomocnicy, którzy za każdą godzinę, za każdą rozprawę i każde marne pisemko inkasują kasę. Po co mieliby prowadzić sprawę najszybszym torem jeśli to jest ich zarobek? Tu jest największe pole do popisu jeśli chodzi o maszynkę do robienia pieniędzy.
A szary człowieczek liczy na to, że jak weźmie profesjonalistę to wszystko mu zagra i będzie pięknie. A pelnomocnikowi nie zalezy jednak na tym by sprawa była zalatwiona szybko, tak jak jego mocodawcy, tylko na tym by trwała, a on inkasował hajs.
Przeciętny obywatel też jak już odda sprawę w ręcę papugi to przestaje się interesować, bo i tak się na tym nie zna. A tu błąd, bo im trzeba patrzeć na rece. Trzeba czytać wszystkie pisma, rozliczac z pracy jaką wykonują.
Protip - przede wszystkim trzeba założyć konto na portalu sądowym i byc na bieżąco z tym co się dzieje. Tam masz wszystkie pisma zanim jeszcze trafią do pelnomocnika czy do Ciebie. Protokoły z rozpraw, nagrania rozpraw. Wszystko co może Cie interesować.
Sam możesz dbać o swoją sprawę i móc wtedy ponaglić swojego papuge do roboty, albo z niego zrezygnować jeśli nie robi tego jak należy.
Wielką przyslugę robi też to, że możesz podejrzeć treść pisma ktore do Ciebie zostało wysłane i już się przygotować, napisać odpowiedz. A pismo na poczcie zostawic do awizowania, zwracają po 2 tygodniach, a potem jak odbierzesz zanim zwrocą do sądu masz 14 dni na ustosunkowanie się do tego pisma. Więc cały miesiąc na odpowiedz. To całkiem dużo i można to zrobić porządnie.
Realia polskich sądów to nie jest celowe przeciąganie spraw. Sędzia i tak wyjdzie na swoje, nieważne jak długo trwa sprawa. Największą kasę łupią pelnomocnicy.
W referacie Sędziego pracują sekretarze, odwalając za niego czarną robotę, a asystenci piszą za niego zarządzenia czy uzasadnienia. Braki kadrowe są duże, jednak wszystko szło by sprawniej gdyby pelnomocnicy nie szastali tak czasem. Przekladanie rozpraw, bo nie maja w danym terminie wolnej godziny na rozprawę i tak można kilka razy z rzędu. Biorąc pod uwagę że przecietnie Sędzia ma 2-3 dni wokandowe w tygodniu, gdzie w miedzyczasie musi sie nad sprawami pochylić, to raczej wiadome że terminy będą marne na wieczne przekładanie, bo pelnomocnik nie ma czasu..
O substytutach to nawet szkoda gadać. Większość dostaje akta w rękę pod salą.
Gdy rozmawiam ze znajomymi prawnikami to każdy jak jeden mąż przyznaje, że ma za dużo spraw, nie ma czasu na urlop nawet, zatrudniają studentów do sekretariatu, ale tak naprawdę nie mają czasu i weny by naprawdę do każdej sprawy się merytorycznie przygotowac i idą na żywioł.
Prawnik to nie Twoj przyjaciel, to taki pasożyt trochę 😉 (@Johnny pamiętaj, że Cię lofciam i to nie jest o Tobie)
Największą sobie przyslugę robisz, jeśli w perspektywie masz sprawę sądową - jeśli zaprzyjaźnisz się z czytelnią akt w sądzie i będziesz sam swoich spraw pilnował, bedziez miał konto na portalu informacyjnym sądów, co jest mega sprawą jeśli mieszkasz daleko od sądu orzekającego, i bedziesz pamietał, że w sądach pracują zwykli ludzie do których można zadzwonić i sie poradzić - do kierownika sekretariatu np - oni nie mają pieniędzy z Twojego nieszczęścia, i mogą podpowiedziec coś wartościowego.
Zapraszam do dyskusji, jeśli chcecie coś wiedzieć więcej to służę pomocą. Czy ti czy na priv.
Kisses