Mmmm jak Ty mnie dobrze znasz 😘
Cortazar Tak tylko pytam jako uzależniony od pytań…
Bardzo fajne uzależnienie, bo mozna je zmienic w całkiem ciekawe zajecie. Jestes śledczym? 😉
Johnny Gdy angażuję się w internetowe dyskusje to myślę o nich także po ich zakończeniu, mój umysł ma zajęcie, a rutynowe obowiązki i rzeczy do “załatwienia” schodzą na dalszy plan
Ponoć przyznanie sie do problemu to pierwszy krok do uzdrowienia. Skoro to wpływa na życie codzienne i obowiązki to coś w tym jest. Myślisz żeby coś z tym zrobić?
Themotha W sieci możesz sobie pozwolić na więcej dreszczyku, bo i konsekwencje są znacznie mniejsze 😉
Albo i zerowe. Choć moim zdaniem im więcej tego dreszczyku tym mniej kręcić może prawdziwe życie, nawet jeśli jest pełne fajnych rzeczy wcale nie nudne. Widywałam to u ludzi, którzy na brak wydarzeń w realu narzekac nie mogą. Im więcej wirtuala tym mniejsza chęć by bywać w realu. Miałam kiedyś taką stalkerkę, która mocno się wkręciła w wirtualny świat, i miała pretensje (delikatnie mówiąc, właściwie były to awantury) że mało mam czasu by bywać online, praca, dzieci itd, więc ucielam tę znajomość,bo bylo to chore. Baba sama miała dobrą pracę, bardzo wymagającą, dziecko, ale spędzała całą dobę w grze w ktorej budowała miasta i tworzyla swojego idealnego awatara.
To mi przypomniało o parce z Chin, było kiedyś glośno o tym, która tak się wkręciła w wirtualny symulator bobasa, ktorego trzeba karmić i dbać, że własne realne niemowlę zagłodzili na śmierc, bo o nim zapomnieli 😬