Mitchi Aktualizacja.
Niestety 3 dni temu późnym wieczorem poległem i zeżarłem z 10 czekoladek i dwie białe bułki. Wszedł mi stres związany z robotą i był nawrót do starego postępowania.
Misiu kolorowy!
Kotku puszysty!
Chuju złoty!
Moje spostrzeżenie:
Jak robisz dziennik tutaj wobec nas publicznie, jak i wobec siebie: notuj fakty bez zbędnego usprawiedliwiania.
Zjadłem czekoladki no bo niestety stres.
Opłatek to będę się starał…
Ja Ci kibicuję i fokus bym przyłożył na
- notowaniu własnych zachowań przez miesiąc,
- potem dopatrzeniu się w nich przyczyn
- Potem wnioskowaniu jaki nawyk powoli zmieniać
- Uświadomić sobie
- Powolutku zmieniać. Słabość:10 czekoladek dziś, ale za tydzień już tylko7, bo uświadomiłes sobie że one wcale takie pyszne nie są.
Inaczej każde potknięcie, decyzja emocjonalna żarcia, będzie dla Ciebie jak cios w ego.
Nie, świadomie znasz siebie i modyfikujesz na długi dystans.
Dlaczego tak wnioskuję?
Kiedyś uwielbiałem czekoladę mleczną. Z bakaliami. I nutellę mmmm….
Ustawiłem sobie moją terapię tak że żarłem słoik nutelki w dobę. Rzygać się chciało od słodkości pyszności.
Albo 200g czekolady w kilkanaście minut. Jak chleb.
Po takim szoku czekoladowym, smak mlecznej mi zbrzydł. Od chyba półtora roku NIE MAM POTRZEBY na nutellunię. Ani tabliczki mlecznej czekolady.
Czasem kupię i zeżrę ale ten smak nie daje mi przyjemności i wiem że to było bez sensu.
Za to uwielbiam smak soku z buraków kiszonych i wolę to od czekolady.