Rozwiany Czy mogła mi w trakcie jazdy wyssać energię? Nigdy wcześniej nie czułem się tak zmęczony po tak krótkiej jeździe
Mogła. Faktycznie lepiej by zrobiła ssąc drążka, ale cóż.
Mogła mieć zły dzień, niekoniecznie od razu toksyk, ale mogła być też pierdolonym marudnym wampirem.
Ja też miałem różne takie przygody drogowe i miałem towarzyszkę lub towarzysza, z którymi aż przyjemnie było się zgubić.
Nie mówię o ruchaniu w lesie, tylko o tym, że obaj/oboje że zgubienia lub problemu robiliśmy przygodę zamiast traumy. To dodaje radości życia jak cholera.
A jak masz towarzysza/kę, którzy CHRONICZNIE emanują strachem/niechęcią/stresem bo pomyliłeś/liście zjazd z autobany - chcesz być z takim kimś długo?
Przykład: jedziecie na wakacje, pełen luz, zero planu, człowiek Cię pilotuje i myli zjazd.
Zjeżdżasz bez zastanowienia, cholera zły, wzruszasz ramionami - nawet fajnie, zobaczycie coś nowego. Przygoda.
Natomiast Twoj pilot/ka zaczyna się zadręczać że pomyliła zjazd, zaczyna na Cienie zrzucać winę że “nie wkurwiaj się, przecież jestem tylko człowiekiem”.
I Ty, a czystej radości nadchodzącej przygody jesteś nagle wypierdalany w poczucie winy i zaczynasz się bronić, pocieszać, zapierać że się nie wkurwiłeś, że Twoja radość to nie sarkazm tylko szczerość.
To są wampiry. W większości nieświadome oczywiście. A niektórzy karmią się Twoim poczuciem winy.
Z jednej strony to “nadgryzanie Twojej dobrej energii” z drugiej “zwykła psychologia”. Obie definicje coś w sobie mają.
Astromentor @Imbryk przemówił.
Howgh.