Johnny Rzeczywistość raz za razem pokazuje nam, że błądzimy, że żyjemy nie tu i teraz ze wszystkim co tu i teraz jest dla nas dostępne, a w świecie fantazji.
Bo ludzie uwierzyli że przeciętność to coś złego
Każdy chce być ponadprzeciętny
Skąd to się bierze?
'‘Dostałeś trójkę, ale Karolina dostała piątkę’'
Johnny Odwracamy się od życia, nie chcemy go, chcemy doświadczać jedynie przyjemności bez bólu.
Dopamina 🙂
I wszechobecna presja bycia '‘jakimś’'
Do tego próba '‘zasłużenia’' na akceptacje i miłość
Jedni szukają tego w samorozwoju, inni w religii
Motyw zawsze jest ten sam
Johnny Próbujemy kontrolować nasze zwierzęce (w domyśle - złe, gorsze) impulsy, popędy, pragnienia, potrzeby, bo ich realizacja niechybnie wiąże się z ryzykiem bólu i cierpienia.
Z jednej strony dobrze że kontrolujemy 🙂
Johnny Wreszcie - próbujemy nie odczuwać, szczególnie tych społecznie nieakceptowalnych i odrzucanych przez obowiązującą religią uczuć, bo chcemy być “dobrymi”, akceptowanymi przez innych ludźmi - taka jest cena, którą musimy za to zapłacić.
'‘Dzięki’' temu marnujemy swój potencjał i skazujemy na śmierć mentalną
Wiedzą że człowiek będzie popełniał błędy i błądził, wiec wybaczają Tobie winy przy konfesjonale, co wyzwala poczucie nagrody.
Grzeszysz, spada poziom dopaminy i idziesz do konfesjonału po kolejną jej dawkę
Johnny To boli, ale według mnie rzeczywistość ma leczniczą moc, im jesteśmy jej bliżej, tym dla nas lepiej.
Odzieranie ze złudzeń boli jak diabli, chwilowy ból postrzegamy jako coś złego, unikamy tego i uciekamy
Tym samy nie pomagamy całej sprawię, ale poprzez swoje działanie przedłużamy wyciągniecie wniosków z lekcji
Nagle okazuje się że nie jesteśmy wybitni, mamy swoje wady, jesteśmy w wielu dziedzinach przeciętni, nie posiadamy jakieś wielkich talentów
Od tego uciekamy, tego się boimy, to często dla nas znaczy śmierć mentalną
Bo chcemy na coś zasłużyć, musimy się wybić, pokazać pazur a tacy przeciętni to nie mamy szans ( tak oczywiście uważamy i traktujemy jako prawdę objawioną)
Oprogramowanie ciągnie się za nami jak smród
Najpierw zasługujemy u rodziców, potem u księdza i Boga, u kobiety, a na koniec u pracodawcy
Ciągle ten sam motyw
A przecież wystarczy taki stan zaakceptować, nagle pojawia się mnóstwo energii, którą trwoniliśmy by budować tą swoją Wieże Babel nie wspominając o tym że jesteś autentyczny, co przekłada się na to że stajesz się wyjątkowy na tle mentalnych zombie i dziwnym trafem nagle dostajesz to o co w poprzednim '‘wcieleniu’' mentalnym zabiegałeś, bez zabiegania o to teraz 🙂
Imbryk Nie pracować tylko kontrolować, być czujnym na zachowania kobiety a jednocześnie być gotowym na niespodziankę:
Ani jedno, ani drugie
Bardzo dobrym sposobem jest po prostu nieangażowanie się w związek.
Co przez to rozumiem?
Ludzie głównie angażują się po to by zapełnić swoją wewnętrzną pustkę
Więc kiedy druga połówka odchodzi, czujemy ból i wkurwienie, bo straciliśmy żywiciela
Ty My sobie pudrujemy rzeczywistość że chodzi o jakieś wyższe uczucia
Chuja tam!
Zdrową relacje mogą stworzyć osoby tylko zdrowe, a nie emocjonalne pasożyty, koniec kropka
W przeciwnym razie zawsze będziemy rozczarowani, będziemy próbować uzależnić drugą osobę, kontrolować ją, by przepływ dopaminy był nie zakłócany
Imbryk A rozmowa że żona mu nie daje, że dziecko jej nie słucha, że boi się stracić pracę lub słyszy głosy - to jest ludzkie, normalne i mega popularne - czego tu się do chuja wstydzić?
Maska '‘doskonałości’'
Ile to energii kosztuje, to sam wiem
Sam osobiście mam na wiele rzeczy wyjebane
Nagle okroiłem grupę znajomych, nagle nie potrzebuje tego, czy tamtego
Po latach zrozumiałem że lwią część swojego życia poświęcałem na zdobycie czegoś, czego nie potrzebowałem
Poznałem cały mechanizm, motywy i zrozumiałem że robiłem coś, bo coś chciałem w zamian
Przypomina mi się historia pewnego chłopaka, który '‘koksował’' od kilkunastu lat
Zbudował imponującą sylwetkę, brał mocne sterydy aż zachorował na serce
To było mu potrzebne by zrozumieć że robił sylwetkę, bo czuł się odrzucany przez rówieśników kiedy był najniższy i najsłabszy z klasy
Plus strach, stąd imponujące rozmiary by odstraszyć potencjalnych agresorów, których miał w swojej własnej głowie
Kiedy to zrozumiał, przestał trenować, brać koks i wrócił to swoich naturalnych rozmiarów, zaakceptował siebie i odczuwał takie emocje i radość, jakiej nigdy wcześniej