Ewolucja (biologiczna), czym jest i jaka jest, to każdy widzi. Ale, czy aby na pewno? Czym jest ewolucja? Czy człowiek pochodzi od małpy? Najprościej powtórzyć za wikipedią:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewolucja_biologiczna
W powszechnej świadomości utrwaliło się przekonanie, że pierwszym, który “odkrył” ewolucję był Karol Darwin. O ile ciężko odmawiać mu zasług na polu odkryć biologicznych, o tyle teoretyczne podwaliny tej teorii postawili już starogreccy filozofowie około 2500 lat temu.
Równolegle jednak rozwijały się również inne teorie np. kreacjonizm.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kreacjonizm_(pseudonauka)
Wydawałoby się, że całkowicie nieproporcjonalne udokumentowanie jednej teorii względem innych świadczyć by mogło o jej bliskości do (w najbardziej popularnej definicji) faktu. Niemniej, według danych z jednego z poniższych linków, około 30% obywateli nowoczesnych społeczeństw (Polska, UK, Włochy) jest przekonanych, że ludzie dzielili miejsce na planecie z dinozaurami. W Ameryce kreacjonizm urósł w siłę do tego stopnia, że powstało “muzeum” młodej ziemi, a w debacie publicznej od lat trwają próby zrównania nauczania kreacjonizmu i ewolucjonizmu na wszystkich typach uczelni. Sam miałem możliwość porozmawiać np. z panią magister inżynier (Politechnika Śląska), która jest zwolenniczką “teorii” młodej ziemi.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kreacjonizm_młodej_Ziemi
O ile zazwyczaj doceniam w rozmowie kwestionowanie założeń, o tyle uważam, że w niektórych przypadkach nieodzownym jest wykonanie wspólnych punktów. W końcu, czy da się rozmawiać o najmniejszym choćby wycinku rzeczywistości z osobą, która tą rzeczywistość kwestionuje? (np. Matrix). Przy odrobinie chęci da się oczywiście znaleźć wspólne pole pozornych sprzeczności.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teistyczny_ewolucjonizm
Sprawny filozof jest w stanie “uargumentować” niemal każde stanowisko kwestionując (subiektywną) rzeczywistość i definicje rozmówcy np. za pomocą różnych sztuczek erystycznych. Jednym z przypadków jest zrównywanie wiary i przekonania. Innym zrównywanie nierównoważnych teorii albo udowadnianie nieistnienia.
O różnicach w nomenklaturze szerzej tutaj:
https://czaskultury.pl/czytanki/ewolucja-jest-faktem/
https://ncse.ngo/evolution-fact-and-theory
Żyjemy w epoce roszczącego sobie liczne pretensje relatywizmu. Ideolodzy owej doktryny kwestionują naukę – niektórzy modni i wpływowi filozofowie twierdzą wręcz, że nauka niczego nie jest w stanie tak naprawdę „dowieść”. Popularność postmodernistycznych doktryn przekłada się na spadek społecznego zaufania do nauki, której, bądź co bądź, zawdzięczamy bardzo wiele.
Stąd pytanie zawarte w temacie i ankiecie. Kiedy kończy się wiara w “teorię”, a kiedy możemy mówić o prawdopodobieństwie, przekonaniu, czy fakcie?
Moje stanowisko prezentuje całkiem trafnie poniższy cytat:
Dla kreacjonisty bowiem „teoria” to „tezą nieudowodnioną lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce”, dla naukowca zaś „całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień”. Bo chociaż teoria heliocentryczna jest „tylko” teorią, to chyba nikt przy zdrowych zmysłach jej nie kwestionuje. Mówiąc wprost – ewolucja nie jest „tylko”, jest „aż” teorią.
Przywołanie teorii heliocentrycznej jest znamienne również z innego powodu, czyli większej zauważalności w społecznym dyskursie “płaskoziemców”. O ile obecnie ta charakterystyka obejmuje niemal każdego, kto kwestionuje autorytarny przekaz, oryginalnie oznaczała właśnie zwolenników teorii płaskiej ziemi.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_Płaskiej_Ziemi
Pomijając niemożność rozmowy, kwestionowanie niektórych teorii (w naukowym rozumieniu), może zwiększać np.podatność na manipulację, wpychając ludzi w sekty i kazać im żywić się kosmiczną energią, słońcem, czy glebą (można się śmiać, ale to realne przykłady, a ludzie często umierali w pułapce podobnych przekonań).
A więc: fact or fiction?