Nie mam zbyt dużej wiedzy, ot co zasłyszałem i z czym się zgadzam:
Chiny to naród z filozofią konfucjańską od tysięcy lat, którego my, zachodnianie nie zrozumiemy.
Politycznie to komunistyczny zamordyzm, bezwzględnie trzymający z śmiertelnym uścisku całe społeczeństwo i wyzyskujące do cna, łamiące prawa zastraszonego i umęczonego człowieka.
Ekonomicznie to kapitalistyczna potęga, stale się rozwijająca, hołdująca najskuteczniejszym kapitalistycznym praktykom.
Chińczycy są pracowici, zapieprzają od świtu do nocy (niektórzy z ambicji, inni z musu lub strachu - chcąc czy nie chcąc).
Chińscy studenci od dziesiątek lat oblegają najlepsze światowe uniwersytety, edukując się pilnie, szpiegując. Ileś tam procent chińskich stutentów na świecie to etatowi szpiedzy, którzy potem zostają pracownikami, doktorami, profesorami, w najważniejszych instytucjach, mający dostęp do nowoczesnych technologii i najnowszych osiągnięć nauki. (Szybka fotokopia w miejscu pracy i transfer wiedzy do Mateczki Chin.)
Chińczycy, podobnie jak Singapur chyba i inne kraje azjatyckich kultur - planują na stulecia do przodu. Nie na pięciolatkę, ale na stulecie. Dlatego mają lepszy rozmach niż inne kraje.
Chiny skupują ogromne ilości fizycznego złota, obligacji amerykańskich, surowców. Zdaje się, że niedawno skupowali każdą ilość drewna z Polski. Węgiel. Ich gospodarka ssie surowce jak szalona.
Świat polega na Chinach jako producencie coraz lepszych jakościowo dóbr. Coraz bardziej zaawansowanych technologicznie. Kiedyś to były tanie chujowe trampki, dziś to najnowoczesniejsze wafle z półprzewodnikami i jakieś mechatroniczne cudeńka.