Gdybym miał udzielić krótkiej, acz treściwej odpowiedzi na pytanie “Dlaczego człowiek cierpi?” napisałbym po prostu - “bo ma ciało i umysł”. Pewien poziom cierpienia będzie nam towarzyszył w życiu tak czy inaczej i nie ma na to recepty - większość emocji, które posiadamy na fabrycznym wyposażeniu to emocje “negatywne”, mało dla nas przyjemne (i nie da się ich pozbyć!), poza tym jesteśmy organizmami, w których program wpisane są choroby i śmierć.
Myślę, że można jednak podjąć próbę usystematyzowania podstawowych przyczyn cierpienia współczesnego człowieka, a że na tym forum są same mądre głowy zakładam ten temat, byśmy się swoimi przemyśleniami w tym przedmiocie mogli podzielić.
Moim zdaniem za nasze cierpienie odpowiadają przede wszystkim:
a) wychowanie i socjalizacja, w wyniku których tracimy poczucie pełni i nabieramy przekonania, że coś jest z nami nie tak - że niektóre nasze emocje są nie w porządku, że niektóre nasze myśli, impulsy i pragnienia są “niewłaściwe”, “niestosowne”, że my sami tacy jacy jesteśmy naprawdę jesteśmy “niewystarczający”,
b) życie ideałami zaczerpniętymi z TV i internetu, a przez to nieumiejętność docenienia niedoskonałych ludzi, których mamy wokół siebie, nieumiejętność docenienia własnego partnera, przyjaciół, rodziców, dzieci, a także i siebie,
c) nasza wyobraźnia podpowiadająca nam, że w innym miejscu, w innych okolicznościach, w otoczeniu innych ludzi, a najlepiej w innym, nieistniejącym świecie bylibyśmy szczęśliwsi niż teraz,
d) próby dopasowania ogólnych, stworzonych przez innych definicji słów “miłość”, “przyjaźń” do własnego życia, a przez to nieumiejętność dostrzeżenia tego, co mamy tuż przed własnymi oczami,
e) próby bycia wyłącznie dobrym człowiekiem, będące pokłosiem wychowania w duchu religii katolickiej, a w konsekwencji odcinanie się od własnego wewnętrznego mroku, własnej ciemnej strony, której integracja jest kluczowym elementem każdej terapii - bez niego jesteśmy po prostu popychadłem, które nie potrafi wchodzić w konfrontacje i wszystkim ulega,
f) nieprzyjmowanie podstawowej prawdy, że inni ludzie, w tym Ci nam najbliżsi, będą nas ranić i jest to wpisane w człowieczeństwo - nikt nie jest idealny,
g) nieumiejętność odpuszczania, radzenia sobie z uczuciem bezsilności i bezradności,
h) towarzyszące nam poczucie oddzielenia od całego świata, poczucie, że jesteśmy przybyszem z innej planety, który planetę Ziemia zamieszkuje tymczasowo i nie zdawanie sobie sprawy, że jesteśmy częścią wszechświata.
Póki co tyle przychodzi mi do głowy. Macie inne pomysły, żuczki?