Opierając się na stronach (np. moniaki), które zbierają informacje o promocjach możesz ugrać niewielkie co nieco. Trzeba tylko pamiętać, że bankowa promocja niewiele się różni od marketowej - czasem jest promocją wyłącznie z nazwy.
Korzystałem tylko z jednej promocji bankowej, wyszedłem na plusie 800 zł i jestem zadowolony. Na tej samej promocji w różnych edycjach skorzystało również kilkoro moich znajomych. Sęk w tym, że promocje są zazwyczaj jednostrzałowe i obliczone na przyciągnięcie klienta - banki doskonale znają swoje wzajemne możliwości w tym zakresie i musisz zaangażować sporo czasu i środków, żeby wyjść z tym na swoje. Większość umów zawiera taką ilość kruczków, że jako klient zarobić możesz wyłącznie jedną drogą, która jednocześnie uniemożliwia przez jakiś czas operacje tymi pieniędzmi, albo wymusza konkretne operacje (np. stały wpływ minimalny na to konto), albo wymusza mikrotransakcje (np. opłata za wyciągniecie gotówki z bankomatu, albo za konkretny typ transakcji, albo za posiadanie “specjalniejszej” karty), które sumują się do większych kwot itp.
Jeśli uważasz, że to wszystko możesz ogarnąć w kilku bankach na kilku produktach (nie zapominaj o aktualizacjach regulaminów i taryf) równocześnie, graj. Dla mnie to gra niewarta świeczki.