Imbryk tutaj siorbanie przy stole to oznaka kurwa chamstwa.
A kto o tym decyduje ? Jak zupa jest gorąca, to zdarza mi się posiorbnąć, oczywiście robię to odruchowo, żeby się nie poparzyć, a nie na złość. Oczywiście nie mówię tu o gali rozdania Oskarów (hue hue 🙂 ), ale o zwykłym obiadku na wizytacji u swoich rodziców. A zawsze przypierdalał się do mnie za to ten sam ojciec, który smarka rano i wieczorem prosto do zlewu, nad którym musiałem zawsze myć zęby, jak jeszcze mieszkałem ze starymi.. Co zawsze powodowało we mnie autentyczne obrzydzenie.. Tak, że pytanie jest takie, czy jak ktoś Ci zwróci uwagę, a sam nie reaguje, na to jak ty mu zwrócisz uwagę, to kto ma moralny high-ground?
Problem z takimi zasadami jest taki, że jak ktoś ma wtłoczone do głowy jedno, a ktoś inny robi drugie, to tamtemu wydaje się, że ma wyższość moralną nad drugą osobą, żeby jej cały czas zwracać jej uwagę..
I jetem w stanie uwierzyć, że ta zwracająca uwagę osoba może się faktycznie irytować, ale zasadniczo zawsze drażniło mnie narzucanie mi czegoś, tylko dlatego, że ktoś komuś do głowy wdrukował jakąś konkretną sub rutynę..
To jest o tyle niebezpiecznie, że w tej samej puli zachowań jest narzucanie innym tego, że mają się szczepić, albo nosić maski, bo oni do tego się stosują, dlatego, że tak im powiedzieli w telewizji… Generalnie zawsze miałem awersje do narzucania mi czegokolwiek.. i częściej raczej bym sobie odmroził uszy na złość, niż się ugiął.. No też pytanie właśnie kto to mówi i jak.. Bo jak ex katedra.. to uuuu panie.. 🙂
Albo, znałem też parę osób, że jak o czymś opowiadałem to mnie cały czas poprawiali np. “włączam” a nie “włanczam”.. No ja wiem, że pisownia to co innego i nie mam zamiaru narzucać wszystkim swojej ortografii, ale jak już tak się powie, to przerywanie komuś moim zdaniem jest oznaką braku szacunku.. Więc kto tu tak na prawdę jest kulturalny, a kto nie.. Zawsze to uznawałem, za znak, że kogoś w ogóle nie obchodziło co miałem do powiedzenia.. Więc, teraz, jak ktoś coś takiego mi robi, to zazwyczaj przerywam wywód..
Themotha Nic mnie tak nie wkurwia jak mlaskanie przy jedzeniu.
Budzą się we mnie wtedy najgorsze instynkty, których wcześniej nie byłem świadom
Mnie raczej mało rzeczy wkurwia, chociaż, łatwo się mówi, jak samemu mieszkasz 😃 Jeezu, ale ja kocham święty spokój..
Ale nic mnie tak nie doprowadza do szału, jak idzie jakiś, przeważnie starej daty gość i potrafi najpierw wciągnąć gluciory, odchrząknąc i puścić takiego siarczystego charka na chodnik, tak, że trzeba się skupić, żeby w niego nie wleźć.. Za takie coś to mnie zawsze ręka świerzbi, żeby przypierdolić.. I zawsze się zastanawiam, co ten ktoś musi mieć we łbie, żeby nie pomyśleć, że ktoś inny może to uznać za obrzydliwe..
Budzą się we mnie wtedy najgorsze instynkty, których wcześniej nie byłem świadom
Umiesz jakoś racjonalnie wytłumaczyć, czemu to Cię wkurwia? Czy tak po prostu?
Na na przykład czasem potrafię się zagapić i siorbnąć kawki jak jest gorąca, no taki odruch, żeby się nie poparzyć, ale zawsze mnie zastanawiało, że są ludzie, którzy się na takie coś wkurwiają i od razu muszą zwracać uwagę.. Mój stary generalnie jest wiecznie nie zadowolony, a że nie jest w pracy, to w domu może być prawdziwym sobą, więc się przypierdala.. Ale to moim zdaniem, oznaka, że ktoś ma problem z sobą.. Dlatego, ja jestem raczej za takimi rozwiązaniami, że generalnie każdy ma prawo być sobą, a jak Ci coś przeszkadza, to mówisz, że Ci to przeszkadza..
Na przykład ja potrafię przeprocesować taką informację “przestań, bo mnie to wkurwia”.. myślę sobie, no ok, jego to wkurwia, z tym się nie da negocjować.. Ale jak mi ktoś mówi, że nie powinienem, czegoś robić, “bo tak”, “bo to nie kulturalnie” “bo się tak nie powinno”.. to nie.. Zmiana swoich zachowań przychodzi mi zbyt trudno, żebym to robił dlatego, “że tak”.. Natomiast, jak wiem, że jak komuś coś przeszkadza i ma do tego prawo, to inna bajka..
Imbryk również zwykłe ludzkie zachowania
Pytanie, kiedy ktoś ma prawo, tak na prawdę Ci zwracać uwagę.. Generalnie zwracanie uwagi, to jest takie nie wprost powiedzenie “ty się dostosuj do moich preferencji” .. I teraz pytanie skąd bierzesz te preferencje.. "z książeczki o “savoi vivre”, bo ktoś Ci kiedyś za gówniarza zwrócił uwagę przy stole?
I komu można zwracać uwagę? Na przykład, młodszy ma się dostosować do starszego? Kto mówi jaka jest niepisana etykieta? Czy jest jakiś uniwersalny kodeks, do którego mają dostosować się wszyscy?
Oczywiście ja tu mówię, o pseudo nie formalnych spotkaniach, a nie na kolacji biznesowej u Rothshieldów 😃